Jak Tess w Hiszpanii zamieszkała
No i stało się! Nie wierzę, nie wierzę… aaaaaaaa!!!!!!! Ostatnie pożegnanie, szybkie opijanie magisterki z najbliższymi powiązane z wywożeniem rzeczy z mieszkania. Krótki sen i już. Pobudka przed piątą, zimno, za oknami strugi deszczu – niebo płacze. Ja chyba też się
Walencja – Las Fallas; najpiękniejsze przeżycia
Im bliżej centrum byliśmy, tym więcej ludzi pojawiało się na ulicach, mijaliśmy coraz to różniejsze fallas (czyli to, co później zostanie spalone), każde kolejne było bardziej kolorowe i niesamowite. Taka sztuka na ulicach… Salva i jego dziewczyna czekali na nas przy
Walencja – Las Fallas
Walencja… słysząc tą nazwę, czuję przyjemne kłucie w sercu. To moje miejsce na ziemi, taka destylacja w życiu. Kiedy pierwszy raz tu byłam od razu zakochałam się w tym mieście. Jest niesamowite, piękne, zadbane z długą piaszczystą plażą, piękną starówką
Hiszpania- powrót do Barcelony
Ostatnie chwile w Walencji. Musieliśmy już kierować się z powrotem w kierunku Barcelony. Stopem nie chcieliśmy już, nie wiedzieliśmy ile czasu nam to zajmie. ostatni spacer po Walencji Po przeanalizowaniu wszystkich możliwych opcji, najtańszą było wypożyczenie samochodu. Przynajmniej tak nam się wydawało,
Hiszpania-Walencja, rozmyślania
Pierwsza myśl po przebudzeniu? Tak, zawsze ta sama: kawa! Tym razem nie chcąc nadużywać gościnności naszych gospodarzy, kawę wypiliśmy w Sturbuksie. Siedzieliśmy na wygodnych fotelach i przyglądaliśmy się przechodniom. Szczególnie się nie spieszyli pomimo zwykłego dnia. Tutaj każdy żyje swoim rytmem.
Hiszpania-Walencja, dzień wspólnoty walenckiej
Kolejnego dnia wstaliśmy wyjątkowo wcześnie. Ledwo wyszliśmy za zewnątrz, a już zalały nas tłumy idące na "Plac Dziewicy". wachlarz pozwala oddychać, gdy na dworze 37 C Okazało się, że nocne fajerwerki były z okazji Dnia Wspólnoty Walenckiej. I to właśnie dziś jest
Hiszpania-autostopem do Walencji, cel osiągnięty
Stały scenariusz naszego wyjazdu to wstawanie dużo później niż dzwonił budzik. Tym razem było tak samo. Doba hotelowa trwała do 12. Z trudem udało nam się ogarnąć o 12.30. Nie wiedzieliśmy co robić tego dnia. Zostać w Tarragonie, poleniuchować na