Media społecznościowe
TOP
Image Alt

Walencja – Las Fallas; najpiękniejsze przeżycia

Walencja – Las Fallas; najpiękniejsze przeżycia

Im bliżej centrum byliśmy, tym więcej ludzi pojawiało się na ulicach, mijaliśmy coraz to różniejsze fallas (czyli to, co później zostanie spalone), każde kolejne było bardziej kolorowe i niesamowite. Taka sztuka na ulicach…

Salva i jego dziewczyna czekali na nas przy jeszcze niedokończonej figurze  Virgin. Wcale nie zmienił się przez ten czas, nadal uśmiechnięty z tym samym optymizmem w oczach. Teraz wszyscy mogliśmy usiąść na trawniku i skonsumować naszą kolację. Przy okazji miałam czas na dopytanie się o wszystkie szczegóły tego niezwykłego święta. Jak dla mnie bardzo interesujące.
Nad budową fallas przez cały rok pracują zatrudnieni przy tym artyści, którzy tak naprawdę mają nieograniczony budżet do dyspozycji. Corocznie święto pochłania kilka milionów złotych. Pochłania, bo przecież na koniec wszystko idzie z dymem. Podczas palenia często mieszkańcy Walencji płaczą ze wzruszenia. Bo dla nich to coś więcej, niż tylko spalenie styropianowej figury, to także wewnętrzne oczyszczenie i nadzieja na lepsze jutro.
A jutro wcale nie wygląda tak optymistycznie, bo Walencję, jak całą Hiszpanię ograną kryzys. Wcześniej nikt  nie martwił się o pieniądze, teraz każdy oszczędza, jeśli tylko ma z czego.



 
Jedyną figurą która, nie zostaje spalona podczas święta jest figura Virgin ustawiona przy wejściu do katedry.  Zbudowana jest z konstrukcji drewnianej, która nigdy się nie zmienia i naturalnych kwiatów, które układane są na niej corocznie przez osoby biorące udział w specjalnym pochodzie. I to nie byle jakim, bo nie każdy może ot tak wziąć kwiatka i przyczepić na figurze.  Aby wziąć udział w tym wydarzeniu należy pochodzić z Walencji, jeśli ktoś z pobliskiego okręgu również chce przyczepić kwiatka, musi zapłacić za to specjalną cenę. Ale to nie wszystko. Do tego odpowiedni jest strój. Taki całkowity strój kobiety kosztuje ok. 2000 … euro oczywiście. Na specjalne zamówienie dziewczyna szyje sukienkę ręcznie haftowaną, do tego buty z tego samego jedwabiu co sukienka. Często najdroższą ozdobą jest obowiązkowa, tradycyjna biżuteria z prawdziwego złota.  Na splecionych włosach każdej dziewczyny przyczepione są trze grzebyki, do tego kolczyki, kolia… Dziewczęta często mają po kilka takich kompletów, każdy na inne święto.
tradycyjny strój w Walencji
 
 
Teraz mieliśmy już nowych przewodników, takich z prawdziwego zdarzenia, bo przecież kto wie więcej o Walencji niż jego mieszkańcy. Poszliśmy zobaczyć najważniejsze fallas. Na ulicach były tłumy. Co chwilę mijaliśmy jakieś uliczne imprezy z muzyką na żywno i co chwilę ktoś podpalał petardę tuż przy mich uchu, bo przecież fallas to nie tylko święto ognia, ale również dźwięku…
 
 Na każdym większym skrzyżowaniu stały nowe, piękniejsze, większe, bardziej kolorowe fallas…. Aż dotarliśmy pod świetlną konstrukcję, na której obejrzeliśmy niesamowity pokaz świateł i dźwięku.  W tym samym czasie odbywał się „pokaz” huków, które sprawiły, że mało co nie ogłuchłam. Mimo wszystko bardzo mi się podobało. Bardzo się wzruszyłam. Byłam w moim ukochanym miejscu, na jednym z najważniejszych świąt. (ostatnio byłam w Walencji, podczas święta niepodległości wspólnoty) i znów czułam coś specjalnego, coś co ściskało mnie za serce i mówiło: to nie wszystko, to miasto przygotowało dla Ciebie coś jeszcze, coś specjalnego. Coś, co na Ciebie czeka, jeśli tylko zdecydujesz się tu zamieszkać. Wiem, że kiedyś nadejdzie ten dzień. Teraz muszę jeszcze chwilę na to poczekać.
Po obejrzeniu pokazów, za naszymi przewodnikami, poszliśmy się bawić. Tam, gdzie stoi diabelski młyn, odbywała się największa uliczna impreza. Tłumy turystów i miejscowych tańczyło wspólnie do skocznych dźwięków muzyki. Bawiliśmy się tak, aż przyszedł czas wracać, bo o 6 wyjeżdżaliśmy do Madrytu.
Pożegnaliśmy się z przyjaciółmi, gorąco wierząc w to, że niedługo oni odwiedzą nas w Madrycie i będziemy mogli odwdzięczyć się za tak cudowny czas. Jestem pewna, że gdyby nie oni, na pewno nie zobaczylibyśmy tylu pięknych miejsc, i nie przeżylibyśmy tego prawie jak miejscowi. Było cudownie. 
 

Post a Comment

Informacje odnośnie przetwarzania danych osobowych znajdziesz w polityce prywatności. Ta strona korzysta z plików cookies (ciasteczka), w celu zapewnienia jak najlepszego jej funkcjonowania, na zasadach wskazanych w regulaminie. Czy wyrażasz na to zgodę?

You don't have permission to register