Media społecznościowe
TOP
Image Alt

Sierra Nevada – taneczny odpoczynek od karnawału

Sierra Nevada – taneczny odpoczynek od karnawału

IMG_6914

NAD RIO MAGDALENA

Poranna pobudka. Dziś jedziemy w góry. Sierra Nevada to góry położone na północy Kolumbii, nie są komercyjne, turyści w tych okolicach wybierają morze i plaże… Niech żałują.
Zapakowaliśmy rzeczy do samochodu: plecaki, jedzenie, woda… a to co? Siatka na motyle? Przecież jedziemy w góry. Carlos nie odpuści żadnej okazji do złapania kolejnego okazu. Szczególnie, że w miejscu, do którego jedziemy, udało mu się złapać niespotykany dotąd okaz. Może tym razem znów się poszczęści…
Dzisiaj nawet nie musiałam prosić o kluczyki. Zostały mi wręczone, jakbym co najmniej była jego prywatnym kierowcą. Wyjechaliśmy z miasta i skierowaliśmy się na drogę prowadzącą w kierunku Santa Marta (bardzo turystycznej, kolumbijskiej miejscowości). Ledwo wjechaliśmy na główną drogę, a tam pagaje, czyli pobór opłat. Tylko za co, skoro droga do najlepszych nie należała. Nie szkodzi. W Kolumbii prawie wszystkie główne drogi są płatne. I nie jest to mała kwota, bo za odcinek kilkudziesięciu kilometrów płaci się ok. 3 dolarów.

Jechaliśmy jedyną drogą w tej części Kolumbii, po lewej stronie mieliśmy Ocean, po prawej rzekę Magdalenę. Mijaliśmy miejsca, w których między rzeką a Oceanem praktycznie była tylko droga. Najchętniej zatrzymywałabym się co chwila i robiła zdjęcia, ale góry czekają…
W tej części Kolumbii zadziwiła mnie nie tylko przyroda, ale też ludzie. Co chwila mijaliśmy dzieci przebrane w stroje karnawałowe, proszące o pieniądze. Stały sobie na drodze jakby nigdy nic. Musiałam się mocno natrudzić, żeby żadnego nie rozjechać.
-one tak zawsze? -zapytałam z ciekawości
-teraz mają stroje, ale normalnie proszą o pieniądze bez nich-spójrz na warunki, w jakich mieszkają, są strasznie biedni, ale to nie zwalnia ich z obowiązku dbania o swoje otoczenie.  Oni o nic nie dbają. Śmieci wyrzucają za okno, żyją w śmietniku. To kolejny powód, dlaczego nie lubię wybrzeża-podsumował Carlos.
Rozejrzałam się. Przy ulicy stały małe chatki zbite z desek a wokoło gromady śmieci. Nikt tego nie sprzątał. Dorośli woleli siedzieć w cieniu popijając zimne piwo, niż zadbać o warunki, w jakich żyją. Po tym obrazie całe wybrzeże zaczęło wydawać mi się jakieś smutniejsze… zaczęłam dostrzegać też jego inne wady…

Skręciłam w boczną drogę, na której nie było już asfaltu. – no to teraz dwie godziny wzwyż-uśmiechnął się mój CS. Na początku jechało się bardzo spokojnie, droga całkiem dobrej jakości powoli pięła się po stoku góry. – zmień napęd -poprosił Carlos-bez 4 × 4 nie dasz rady dalej. Żużlowa nawierzchnia przemieniła się w normalny piasek i  wielkie doły. Powoli zaczęła się zwężać, tak, byśmy w końcu jechali nad samą krawędzią. Pod nami tylko przepaść. – odepnij pasy -dostałam kolejne zadanie.
– ale ja zawsze jeżdżę w pasach-odpowiedziałam zdziwiona, dbam o swoje bezpieczeństwo.

– teraz dla swojego bezpieczeństwa odepnij je- poinformował- jeśli będziemy spadać ze stoku będzie Ci dużo łatwiej wyskakiwać bez odpiętych pasów. Z zapiętymi nie masz szans – wyjaśnił.
Ale ja nie zamierzam spadać! Spojrzałam w dół i szybko odpięłam swój pas bezpieczeństwa, bez żadnych zbędnych komentarzy.

Jechało się ciężko, cały czas pięliśmy się po wzgórzach i oddalaliśmy od normalnej cywilizacji. Tylko gdzieniegdzie, na stokach gór, mogliśmy dostrzec pojedyncze domki-to właściciele finek, którzy tutaj uprawiają kawę.

 

IMG_69491

W POGONI ZA MOTYLEM

Zatrzymaj samochód-wykrzyknął nagle Carlos. Jak tylko się zatrzymaliśmy, wyjął z bagażnika siatkę na motyle. Chcesz złapać swojego motyla? – zapytał wskazując na jednego, latającego przed samochodem.
-Jasne, że chcę! – odpowiedziałam
Wzięłam od niego siatkę i zaczęłam ganiać za biednym zwierzakiem, a on zaczął uciekać. Nic z tego, jakoś motyl był szybszy ode mnie.
– pomóż mi-poprosiłam. Ty się lepiej na tym znasz.
Wziął ode mnie siatkę i jednym machnięciem złapał motyla.
– chcesz go? – upewnił się, pokazując mi czarno, pomarańczowego biedaka znajdującego się w siatce — zamierzasz go zabić? – zapytałam zniesmaczona

IMG_6943

CIĘŻARÓWKA Z KAWĄ

-nie przejmuj się, prawdopodobnie i tak zjadłby go jakiś ptak, zresztą, zabiłem już kilkadziesiąt tysięcy motyli, jeden nie robi żadnej różnicy.
Po kilku sekundach motyl siedział już na mojej dłoni, ale nie mógł odlecieć i nigdy już nie odleci…..
Im wyżej w górach byliśmy tym droga stawała się trudniejsza. Właściwie to nie byliśmy pewni, czy uda nam się przejechać, bo co jakiś czas mieszkańcy wioski położonej w górach zamykają ją na kilka dni z powodu „remontu”.
Dzisiaj też wskazywało na to, że coś robią. Dojechaliśmy do stojących na poboczu maszyn. Chyba dalej nie pojedziemy. Carlos poszedł zapytać, czy można przejechać a ja cierpliwie czekałam w samochodzie. Czekałam, dopóki nie minęła mnie ciężarówka z kawą, która postanowiła przejechać. Jeśli ona może, to ja  też. „Nasz” mały samochodzik świetnie dał sobie radę, przejeżdżając, po remontowanym odcinku, po którym normalny samochód, nie miałby żadnych szans.
Po prawie trzech godzinach jazdy, trzygodzinnych rozmowach o życiu dojechaliśmy na miejsce. Naszym hotelem na dzisiaj był plac przy „szkole”, wybudowanej dla okolicznych dzieci. Szkoła stała na zboczu i miała najpiękniejszy widok świata, na otaczające ją góry, plantacje kawy i oddalone domy…
Wyszłam z samochodu i przez chwilę nie chciałam mówić nic, wsłuchana w śpiew ptaków podziwiałam krajobrazy.
Rozbiliśmy namiot i położyliśmy się pod ścianą szkoły wpatrzeni w niebo. Co jakiś czas przechodzili mieszkańcy pozdrawiając Carlosa, bo wszyscy go tu dobrze znają-w końcu przyjeżdża łapać motyle. Szybko zaczęło się ściemniać. Nie musieliśmy podnosić się z naszych najwygodniejszych łóżek świata. Mogliśmy spokojnie słuchać świerszczy i patrzeć w gwiazdy szukając znajomych nam gwiazdozbiorów.
-chodź, pójdziemy do klubu -zaśmiałam się
Włączyłam muzykę i zaczęliśmy tańczyć salsę. Czy czegoś jeszcze potrzeba mi do szczęścia? Salsa tańczona w kolumbijskich górach, oddalonych od cywilizacji, z kolumbijskim tancerzem przy świetle gwiazd i z akompaniamentem świerszczy. To była najbardziej udana, „salowa” noc w moim życiu.

 

IMG_69611

nasz “hotel”

IMG_70251

muły, to najbardziej praktyczny środek transportu w górach

IMG_70111

IMG_70071

nowy dom

IMG_69891

oni wszyscy na jednym motocyklu

IMG_69711

kawa suszona na słońcu

Post a Comment

Informacje odnośnie przetwarzania danych osobowych znajdziesz w polityce prywatności. Ta strona korzysta z plików cookies (ciasteczka), w celu zapewnienia jak najlepszego jej funkcjonowania, na zasadach wskazanych w regulaminie. Czy wyrażasz na to zgodę?

You don't have permission to register