Tańcząca ze Światem na Kubie – prezentacja w Warszawie
Zapraszam Was już 14 maja do Południka Zero w Warszawie.
Będę opowiadała o moich kubańskich przygodach – zapewniam Was, że było ich dużo! 🙂
To kolejna wyprawa w ramach projektu Tańcząca ze Światem. Tym razem Tess wyruszyła w poszukiwaniu korzeni tańca na Kubę. To właśnie tam narodziło się wiele znanych dzisiaj tańców: salsa, rumba, cha cha cha. Zrodzone z mieszanki kulturowej mieszkańców do dzisiaj są jednym z najważniejszych przejawów kulturowych. Chciała nie tylko tańczyć, ale również obserwować jak zmienia się ta jedna z najbardziej kolorowych wysp świata tuż po śmierci wieloletniego, komunistycznego przywódcy – Fidela Castro. Pytała ludzi o ich nastroje, nadzieje i perspektywy na zmiany.
Jak dała sobie radę w komunistycznym kraju, gdzie chciała wtopić się w codzienne życie mieszkańców i poznać je od podszewki? Czy udało jej się wbrew ogólnemu zakazowi bezpłatnie nocować u lokalnej ludności? Czy udało jej się podróżować autostopem? Ta wyprawa, chociaż prowadzona tańcem, na przeszkodzie miała jeszcze mało sprzyjający samotnie podróżującym kobietom komunizm i policję, która śledzi wszystkie kroki turystów na Kubie.
Jeśli chcecie dowiedzieć się:
· Jak przygotować się do podróży na Kubę
· Jak wyglądają dwa oblicza wyspy
· Czy autostop na Kubie istnieje
· Jak podróżować „jak kubańczyk” i dlaczego to jest nielegalne
· Dlaczego policja rekwiruje domy za przenocowanie turysty
· Jak wygląda sex turystyka na Kubie
· Co daje kubańczykowi taniec
· Jak komunizm zabił chęć do pracy
· Czy Kubańczyk jest szczęśliwy
· Jak zostać posądzonym o szpiegostwo
Zapraszam do magicznego świata muzyki i tańca ale również wielu kontrastów, uderzającego komunizmu i codziennej walki o przetrwanie. Podróż całkowicie łamiąca wyobrażenia o Kubie. Pokazującej prawdziwe oblicze wyspypachnącej cygarami i moczem. Rozbrzmiewającej muzyką i płaczem. Kuby pełnej absurdów.
To projekt napisany tańcem, bo czym byłby świat, gdyby ludzie nagle przestali tańczyć
Miłośnik
Niewiele osób wie, że na Kubie można kupić auto warte dziesiątki tysięcy dolarów, za równowartość tysiąca kilkuset złotych. A dlaczego niewiele osób o tym wie? Ponieważ nie da się go zabrać ze sobą. Zakup auta w porównaniu z jego eksportem z Kuby to jak porównanie zdobycia karty rowerowej z licencją jumbojeta 🙂
21 czerwca 2017 at 15:33