Martynika- Wielkanoc
Wielkanoc, w Polsce sroga zima. Z uśmiechem przeglądamy zdjęcia znajomych którzy zamiast malować jajka, lepią bałwany. My wylegujemy się na hamaku.
Poszliśmy do kościoła. Tłumy. Połowa mszy to śpiewy wiernych. Ksiądz święci wszystkich świeżymi gałązkami zamoczonymi w wodzie święconej. Wody nie żałuje. Jakbym przed chwilą wzięła prysznic.
Zadzwoniliśmy z życzeniami. Niby jesteśmy tak daleko, a jednak myślami z najbliższymi. Przecież to Święta. Tu jakoś tego nie widać. Tu obchodzą głównie Wielki Piątek a Wielkanoc to już jak zwykła niedziela.
Po kościele przygotowaliśmy śniadanie..jajka, jajka, dużo jajek… Zamiast pakować się na lotnisko, zasnęłam na hamaku. Było tak cudownie. Łapałam ostatnie słoneczne promienie, ostatni wakacyjny czas. Już niedługo, to znaczy za kilka godzin znajdziemy się w Paryżu, gdzie temperatura to zaledwie kilka stopni na plusie.
Na Lotnisko odwiózł nads Philip… nas motocyklu. On, ja i wielki plecak z tyłu. A później po Damiana. Co za przeżycia.
Żegnaj Martyniko, żegnaj słońce. Lecimy do Paryża…
nawet piec uciął sobie drzemkę |
Adam
Brawo. Gratulacje dla autora
14 lutego 2015 at 13:25