Saint Lucia-Castries- zwiedzamy stolicę
Dzięki pomocy małżeństwa i znajomej z CS w całkiem przystępnej cenie znaleźliśmy hotel w centrum Gros Islet. Centrum, to miejsce, z którego jest blisko zarówno na plażę jak i do sklepu. Tak naprawdę nie ma tam nic więcej. Poza sportami wodnymi i knajpkami w Marinie żadnych atrakcji turystycznych.
Tego dnia obudził nas deszcz.
Z braku planów postanowiliśmy jechać do stolicy wyspy: Castries. Zamierzaliśmy jechać stopem, ale jak usłyszeliśmy cenę taksówki, grzechem byłoby łapanie stopa. Bilet kosztował 2,5 dolara karaibskiego od osoby. Możemy się rzucić. Taksówki to wieloosobowe busy które mieszczą nawet 18 osób. To strasznie dużo. Kierowcy jeżdżą jak szaleni nie zważając na panikę pasażerów.
Najciekawszą rzeczą w Castries jest targ, gdzie można kupić wszystkie tropikalne owoce i warzywa. Skorzystaliśmy z okazji i zaopatrzyliśmy się w świeże mango, arbuzy i banany. Pycha.
Poza targiem nie ma tam nic ciekawego. Nie znalazłam zabytków, plaży, klubów… nic-tylko bieda miejscowych i bogactwo turystów, którzy tłumie przypływają statkami.
Zdecydowanie woleliśmy popływać w morzu niż oglądać warzywa na straganach przez pozostałą część dnia. Poszliśmy na naszą ulubioną plażę hotelową. Zdążyliśmy dojść na plażę i zaczął padać deszcz. Tym razem wcale nam to nie przeszkadzało. Kąpiel w deszczu też może być cudowna.
clash royale
Nice post. I used to be checking continuously this blog
and I’m inspired! Extremely helpful info specially the final phse 🙂 I care
for such information a lot. I was seeking this particular info for a long time.
Thanks and best of luck.
6 grudnia 2016 at 20:08