Podróżnicze podsumowanie 2017 roku oraz plany na nadchodzący 2018 rok
Mijający 2017 rok był dla mnie (jako podróżniczki) całkiem inny niż kilka poprzednich lat.
Na pewno ze względu na to, że zaczęłam pracę na etacie. Ze wszystkich sił starałam się łączyć codzienną pracę z realizacją marzeń – nie tylko tych podróżniczych.
Z dumą muszę powiedzieć, że największe plany udało mi się zrealizować. Zajrzałam na moją listę marzeń i ze zdziwieniem odznaczałam te, które udało mi się zrealizować w tym roku: Kuba, wyprawa motocyklowa, jazda na snowboardzie w Alpach… już na początku roku pojechałam na Kubę i ta podróż przewróciła do góry nogami całe moje życie. Zazwyczaj nie wracam do miejsc już odwiedzonych (chyba, że jest to Hiszpania) i nawet przez myśl by mi nie przeszło, że na Kubę wrócę tak szybko i to jako organizator i pilot wyprawy w jednym. 🙂
Nie sądziłam również, że gdzieś, gdzie jest tak „blisko” spodoba mi się tak bardzo. W maju pojechałam w ukraińskie góry, które mnie zauroczyły. Ukraina spodobała mi się tak bardzo, że jestem pewna, że wrócę na nią w 2018 roku (oczywiście na motocyklu).
Udało mi się również odbyć pierwszą samotną podróż na motocyklu, a nawet dwie samotne. Pierwszy raz pojechałam do Czech, by tam przez kilka dni testować, czy dam sobie radę sama na Bałkanach. Wszystko się udało! Kolejna podróż motocyklowa była dla mnie wielkim wyzwaniem. Pojechałam na Bałkany. Stresowałam się jak nigdy w życiu, nie samą podróżą, ale motocyklem: czy sobie poradzę, co jeśli zepsuje się moto? A jeśli się wywalę? Przytrafiło mi się wszystko to, czego się obawiałam: motocykl zepsuł się już po 2 dniach, gleba zaliczona w Belgradzie, a stłuczkę (nie z mojej winy) miałam w Czarnogórze. Zbieg tych wszystkich zdarzeń (które oczywiście zakończyły się pozytywnie) uświadomił mi, że dam sobie radę w każdej sytuacji. Po prawie 3 tygodniach przemierzania krajów bałkańskich wiedziałam już, że motocyklowe podróże, przez wiele lat odkładane na później, to jest strzał w 10!
Pod koniec sezonu wydarzyło się również to, czego obawia się każdy motocyklista – miałam wypadek. Na tyle niegroźny, że się nie połamałam, jednak na tyle pechowy, że przykuł mnie do łóżka na kilka tygodni. Zamiast odpuścić sobie jazdę, bo jak mówią niektórzy „jest niebezpieczna”, to ja od razu zaczęłam planować kolejne motocyklowe wyprawy, szkolenia z jazdy i zmianę motocykla na Enduro. Wiecie co myśl motocyklista tuż po wypadku? „w jakim stanie jest mój motocykl i jak szybko będę mógł znów jeździć?” 😉
Jak tylko się podniosłam się z łóżka, pojechałam z moją pierwszą grupą na Kubę. 8 kobiet na Kubie robiło wrażenie nie tylko na mnie, ale również na miejscowych. 😉 Musze przyznać, że stresowałam się tym wyjazdem, jednak dziewczyny były bardzo wyrozumiałe i dzięki temu wszystkie dobrze się bawiłyśmy. Nawet ja, przyzwyczajona do samotnych podróży czułam się wyjątkowo dobrze w towarzystwie dziewczyn. Zobaczymy, czy znajdą się kolejne szalone, żeby ze mną jechać. 🙂
2017 rok to również czas „medialny”. W kilkunastu wywiadach opowiadałam o swojej pasji dopodróżowania, motocykli, tańca. Opowiadałam jak wygląda świat widziany moimi czasami, a wiem już, że widzę go trochę inaczej od niektórych…
Byłam również na kilku festiwalach (zdecydowanie mniej niż w 2016 roku), a to dlatego, że w wolne weekendy starałam szlifować swoje umiejętności jazdy na motocyklu oraz …. skupić się działce pod miastem i eko warzywach. Najważniejszym z festiwali był udział w KOLOSACH. Kiedy zobaczyłam tak dużą widownię, trema prawie zżarła mnie od środka. Dla mnie było to olbrzymie przeżycie i zarazem wielkie wyróżnienie.
Miałam również przygodę za nauką tańca i muszę przyznać, że bardzo mi się podobała. Dla odmiany uczyłam brazylijskiej samby. Sama również doszkalałam moje umiejętności taneczne – zrozumiałam, że salsa kubańska jest stylem stworzonym właśnie dla mnie! Nie zapomniałam jednak o innych stylach, uczyłam się brazylijskiego forro, kubańskiego bolero i bałkańskiej polki.
Nie wszystkie plany jednak udało mi się zrealizować. Wciąż nie wydałam książki (ale obiecuję, że stanie się to już w tym roku – ciężko uzbierać kasę na wydanie, kiedy tyle się podróżuje), nie adoptowałam również psa – miałam go przez 2 dni, jednak wtedy uświadomiłam sobie, że nie jestem jeszcze na tym etapie życia, który mi na to pozwoli. Z bólem serca przekazałam go więc do rodziny, u której będzie mu lepiej.
Plany noworoczne
Wiem już, że 2018 rok będzie czasem nawet nie wielkich, a olbrzymich zmian w moim życiu. Będzie nastawiony na pogodzenie pracy z podróżowaniem. Chcę bardzo skupić się na mojej motocyklowej pasji, ponieważ pod koniec roku planuję „największą” podróż mojego życia. Największą wcale nie oznacza najdłuższą, ale za to taką, która będzie wymagała ode mnie nowych umiejętności, jeszcze więcej odwagi, o szczęściu już nie wspominając. Kierunek nie będzie niespodzianką, będzie nim długo odkładany Meksyk, Gwatemala oraz Belize. Cel również: jak zwykle pojadę szukać tańca, a w tych krajach „szukać’ za bardzo go nie trzeba – przenika się z kulturami i wierzeniami. Najbardziej „przeraża” mnie jednak sposób przemieszczania się: oczywiście będzie to motocykl. Dlatego już teraz zaczynam przygotowania. Szukam odpowiedniego motocykla na którym pojadę, muszę nauczyć się jazdy w off road i zaplanować wszystko logistycznie. Chociaż dla mnie to nowe wyzwanie, gorąco wierzę w to, że wszystko się uda. W końcu ta niezłomna wiara w niemożliwe pomogła mi zrealizować tyle marzeń….
W 2018 roku życzę Ci właśnie takiej niezłomnej, wręcz dziecięcej wiary w marzenia i upartości w ich realizacji. Aby każdy dzień nadchodzącego roku była dla Was jak magiczna podróż….
A to moje plany na nadchodzący 2018 rok:
- Wydać książkę
- Wrócić do pisania
- Nauczyć się płynnie mówić po portugalsku
- Wrócić do “formy” po wypadku
- Nauczyć się jeździć motocyklem Enduro
- Zmienić motocykl
- Pojechać na motocyklu do Meksyku
- Zostać prawdziwym morsem
- Przemienić pasję w zawód
- Nauczyć się pływać (tak, jeszcze się nie nauczyłam ;))
- Pojechać na Ukrainę
- Zabrać mamę na pielgrzymkę do Fatimy
- Nauczyć się robić “dobre” filmy
- Wejść na szczyt powyżej 4000 metrów
- Pokonać strach
- Wrócić do tańca
- Realizować się
- Cieszyć się z każdego dnia
- Mobilizować do spełniania marzeń
A Ty? Jakie masz plany na nadchodzący Nowy Rok?
Planujesz nauczyć się czegoś nowego? Odbyć podróż w wymarzone miejsce? Podziel się nimi w komentarzu.
Ania
Gratuluję wytrwałości i samozaparcia 🙂 miałaś bardzo ciekawy rok i też super plany na przyszły. Ja z kolei opanowałam portugalski- komunikatywnie. Ciągle jednak brakuje mi gramatyki. Natomiast zaczęłam uczyć się hiszpańskiego. Przyszły rok to będą same zmiany po po roku mieszkania w Brazylii wracamy do Polski. Także będzie się działo 🙂
29 grudnia 2017 at 13:17
Dorka
To jednak się da spełniać postanowienia noworoczne? Gratuluję i trzymam kciuki za kolejny rok! 🙂 U mnie przede wszystkim więcej pisać…. (i to nie ze znajomymi na FB)
29 grudnia 2017 at 14:44
Tess
Oczywiście, że się da! 😀 Dziękuję i również trzymam kciuki za Twoje pisanie – Facebook zdecydowanie w tym nie pomaga. 😛
2 stycznia 2018 at 11:59