Olon – nasze codzienne podróżnicze życie
Z samego rana zabraliśmy nasze plecaki i z ulgą opuściliśmy Montanitę. Nie zdecydowaliśmy się nawet na hotelowe śniadanie. W miejscowej piekarni kupiliśmy zapas chleba i bułek, do tego biały ser za dolara. (tu wszystko kupuje się za daną kwotę: chleb
Ekwadorskie plaże – podróżnik, który nigdy nie będzie podróżnikiem
Nie chcieliśmy już dłużej zostać w Mindo. Nocna ulewa sprawiła, że miejscowe drogi były zalane, a główna droga prowadząca nad morzę zasypana przez zawaloną górę. Wyczyszczenie jej zajmie tydzień. Była to jedna z najgłówniejszych, ekwadorskich dróg łącząca stolicę z wybrzeżem.