Martynika- plażowo
Wstaliśmy o 4. Nie dlatego, ze mięliśmy ambitne plany. Damiana cięły komary a ja przyzwyczajona do Polskiego czasu. Śniadanie na tarasie. Krótka ulewa i znów świeci słońce. Długa pogawędka z Philipem i możemy zwiedzać wyspę. A to dopiero 9. Wychodzimy. Philip
Martynika- no to jesteśmy
Wyszliśmy wcześnie rano usiłując nikogo nie budzić. Na lotnisku byliśmy dwie i pół godziny przed czasem. Zadaliśmy bagaż i spokojnie czekaliśmy na przejście przez bramki. Zaczęliśmy o 11. Gdy zobaczyłam olbrzymią kolejkę stojącą przed nami już miałam wizualizację odlatującego samolotu. Lot o