Rio de Janeiro – Wnuk słynnego polaka kontynuuje lotniczą pasję dziadka
Czasami los nieświadomie popycha nas we właściwym kierunku. Tak też było tym razem. Mojego pierwszego dnia w Rio M postanowił pokazać mi najlepsze miejsca na mieście. Jednym z nich była Playa San Conrado, miejsce na którym lądują spadochrony i lotnie. Nie bardzo wiedziałam dlaczego mnie tam zabrał bo ja nie myślałam o lataniu. Mój budżet na pewno tego nie obejmował.
Ledwo wyszliśmy na plażę zagadalo do nas dwóch chłopaków – chcecie latać?- zapytał jeden z nich. -Dam Wam specjalna cenę 450 reali- rzucił na zachętę.
-Nie dziekuję -odpowiedzialam starając się go pozbyć. Dał mi swoją Wizytówkę i odpuścił.
Drugi, młodszy nie poddał się tak łatwo. Odszedł by wrócić po chwili -skąd jesteś?-zapytał
-Z Polski- Odpowiedziałam niechętnie
-Poważnie? Moi rodzice są z Polski- zagadnal patrząc na mnie czarnymi oczami. -Daj mi swój mumer-jakbys chciała latać jestem do Twojej dyspozycji.-poprosił. wiedziałam, że nie będę latać, nie wierzyłam też, że ma rodziców z Polski a numer dałam mu chyba tylko dlatego, żeby się odczepil mając nadzieję, że nigdy się nie odezwie.
Kolejnego dnia Raphael wysłał mi film z jednym ze swoich lotów. Był przepiękny.
-Dzięki za film ale nie mam w planach lotu, będę podróżować jescze przez 5 miesięcy i muszę trzymać się budżetu więc na pewno nie będę z Tobą latać -Odpowiedziałam starając się zapobiec dalszym namową.
Mimo wszystko zaczęliśmy rozmawiać. To co powiedział mi Rafael zafascynowalo mnie na tyle, że teraz to ja nalegalam na spotkanie z nim.
Nie kłamał. Jego rodzina pochodzi z Polski. Dokładnie rodzina ze strony taty.
Raphqel jest wnukiem Antoniego Gabriela- słynnego polskiego pilota samouka, który postanowił że sam zbuduje samolot…
Dziadek Antoni pochodzi z okolic Bralina. Był Sierotą. Zafascynowany lataniem podpatrywal przelatujace samoloty. W końcu wziął się za budowę własnego. Nie miał ani doświadczenia ani narzędzi. W tych czasach zakup aluminium był praktycznie niemożliwy, więc Antoni budował swoje dzieło z drewna. Stał się pośmiewiskiem całej wsi bo nikt nie wierzył, że mu się uda. Kiedy skończył, znajomi przyszli aby zobaczyć dzieło szaleńca i niedowierzali własnym oczom. Kadłub samolotu był perfekcyjnie wykonany. Brakowało tylko silnika. Konstruktor nie miał budżetu na jego zakup. Samolot wzbudził wielkie zainteresowanie w mediach które zaczęły pisać o konstruktorze samouku i pomagać w poszukiwaniu silnika. W końcu, we Francji znaleziono zepsuty. Antoni naprawil go i zamontowal w samolocie. Przyszedł czas na lot. Tylko jak to zrobić, skoro on nigdy nie latał. Aby zobaczyć samobójczy lot, przybyły okoliczne media. Z trudem, wznosząc się i upadając samolot wybił się w powietrze i wykonał swój pierwszy lot. Tym wydarzeniem Antoni rozpoczął swoją przepustkę do innego życia.
O jego locie dowiedziało się wojsko. Aby latać musiał do niego wstąpić. Został stypendysta i dzięki temu mógł nauczyć się latać.przyszła wojna. Antoni zaczął latać w angielskich wojskach. Kiedy przegrali, zeslano go na Syberię. Nie umarł tam tylko dlatego, że pomagał lekarzowi obcinajac odmrozone palce pacjentów.
Kiedy wydostał się z Syberii, latał również w wojskach Andersa. Później chciał zacząć życie od nowa. Marzył o Argentynie, ale wiza była za droga. W taki sposób dostał się do Brazylii gdzie pracował jako inżynier, cały czas latając.
Przez 10 lat pisał listy do swojej ukochanej, by w końcu i ja sprowadzić na brazylijski ląd.
Jednym z jego dzieci był ojciec Raphaela,który zarażony pasjaą swojego ojca, później przekazał ja synowi.
Antoni żył 100 lat. Wystarczająco dużo, aby zobaczyć jak syn i wnuk kontynuują jego pasję do latania.
Raphael wybrał lotnie i to one zajmują całe jego życie
Nie tylko jest zawodowym pilotem ale także laureatem wielu mistrzostw.
Kocha latanie i to dla niego porzucił nawet sztuki walki.
-Chce Ci pokazać mój świat – namawiał mnie do wspólnego lotu- zobaczysz, że Ci się spodoba.
Bałam się, nie tyle lotu, co właśnie tego, że mi się spodoba. Tego, że pokocham latanie i nie będę chciała wyjeżdżac z Rio.
Milam uzasadnione obawy.
Kiedy wyjechaliśmy na rampe, nie było prawie kolejki. Tego ranka było bezwietrznie, więc niewiele osób zdecydowało się na latanie. Pogoda była bardzo zmienna a okoliczne góry Zaczynały przesłaniac chmury. Musieliśmy to zrobić szybko.
Podczerwienie uprzęży, kask.
-Ufasz mi? – Zapytał patrząc na.moja spakowana minę.
-Obiecaj, że mnie nie zabijesz- poprosiłam.
Tylko się uśmiechnął – pamiętaj, Musisz tylko biec, nic poza tym- wyjaśnił.
Zanim się obejrzałam biegłam z Raphaelem by nagle umieść się w przestworzach…
-Aaaaa, ja latam!!!- zaczęłam krzyczeć wciąż nie wierząc że to prawda.
Wznosilismy się nad Rio de Janeiro jak ptak.Pod nami rozpościera się najprawsza dżungla z malpami i innymi miejscowymi zwierzętami, tuż obok wieżowce i plaża która była naszym lądowiskiem. w oddali majączylo centrum i słynne wzgórza. -Zobacz, tam mieszkam- powiedzial Raphael Wskazując basen wciśnięciu pomiędzy drzewa- a tam wczoraj byliśmy- pokazał mi wzgórze.
-Chcesz pokierować?- zapytał nagle?
Oczywiście że chciałam.oddał mi stery tłumacząc jak mam się zachować. -Musisz lecieć z wiatrem, kiedy chcesz lecieć w lewo Musisz przesunąć ciężar ciała w tym kierunku- wyjaśniał
To było niesamowite… Czułam nieopisana wolność, jaką zawsze dawał mi motocykl. Tylko że tu nic nie przemija tak szybko. Wszystkiemu można się dokładnie przyjrzeć, napawać widokiem. Znów wróciło uczucie mówiące mi, że Rio.ma dla mnie coś specjalnego.
Ja latam!!!!!
Jeśli Będziesz w Rio de Janeiro i chcesz polatac na asa delcie zostawiam Ci kontakt do Raphaela.
Pingback: BO SKOŃCZYŁAM SWPS: Teresa Chudecka – Pismo Prywatne
2 czerwca 2016 at 19:22