Saint Lucia-rady praktyczne
Wszystko co każdy wiedzieć powinien o Saint Luci. Wszystko to, czego my nie wiedzieliśmy. St Lucia to mała, wulkaniczna wyspa położona na Karaibach. Wyspa jest kolonią brytyjską, dlatego urzędowym językiem jest angielski. Nie ma sensu podchodzić do miejscowych i pytać ich,
Martynika- płyniemy na St Lucię: choroba morska
Pierwszą myślą po obudzeniu było: spało mi się super, chyba nie mam choroby morskiej. Jak ja się wtedy cieszyłam, że kilka kolejnych dni szczęśliwie będę mogła spędzić na łodzi. Pamiętaliśmy o wczorajszej wiadomości od Carla i biorąc z łodzi wszystkie
Martynika- La Marin, pierwszy raz na łodzi
Zaczęliśmy nerwowo myśleć jak wydostać się z wyspy. Dodaliśmy ogłoszenie w grupie: boat hich highting. Dostaliśmy odpowiedź: Płynę jutro, będę w biurze check out między 10.30 a 11.30 – Carl. Carl zostawił numer ale jego telefon nie odpowiadał. Czy uda
Martynika- Rivier Pilote, czyli salsa na żywo
Niedzielne śniadanie jak zwykle zjedliśmy z Philipem na jego tarasie. Uwielbiam ten taras. Jest on taką małą utopią z widokiem na ogród. Ogród odgrodzony jest wysokim, betonowym płotem porośniętym pędami. Tak, że nikt nieproszony na pewno tu nie zajrzy. Nie
Martynika-Montagne Pelée, czyli zdobywamy wulkan
No, nareszcie słońce od samego rana. - jakie macie plany na dzisiaj?- zapytał Philip. - idziemy na wulkan, odpowiedzieliśmy zgodnie. - ha ha, na wulkan- zaśmiał się - na wulkan idziecie już kilka dni. Faktycznie od kilku dni wybieraliśmy się na wulkan
Martynika- Jardin Balata
Znów pada, więc wulkan będzie musiał poczekać. Tym razem postanowiliśmy zwiedzić jardin balata, chciałam zobaczyć prawdziwą dżunglę i myślałam że właśnie tam ją znajdę. Ogród znajduje się ok kilkunastu kilometrów od Fort de France. Wystarczy pojechać w góry. Można dojechać tam
Martynika- la Diamant: tropikalna ulewa
Nie ma to jak deszczowa pobudka. Odkąd przylecieliśmy na zmianę mamy palące słońce i deszcz. Ma to swoje plusy, bo gdyby nie deszcz, upał byłby nie do zniesienia. Niestety deszcz często psuje plany. Mięliśmy iść na wulkan. Ale jak, skoro codziennie
Martynika- wycieczka na koniec wyspy
Godzina szósta czasu miejscowego a ja się budzę bo wszystko mnie piecze. Philip miał rację z tym kremem. Dzisiaj będę nakładała krem co pół godziny, albo co 10 minut
Martynika- plażowo
Wstaliśmy o 4. Nie dlatego, ze mięliśmy ambitne plany. Damiana cięły komary a ja przyzwyczajona do Polskiego czasu. Śniadanie na tarasie. Krótka ulewa i znów świeci słońce. Długa pogawędka z Philipem i możemy zwiedzać wyspę. A to dopiero 9. Wychodzimy. Philip
Martynika- no to jesteśmy
Wyszliśmy wcześnie rano usiłując nikogo nie budzić. Na lotnisku byliśmy dwie i pół godziny przed czasem. Zadaliśmy bagaż i spokojnie czekaliśmy na przejście przez bramki. Zaczęliśmy o 11. Gdy zobaczyłam olbrzymią kolejkę stojącą przed nami już miałam wizualizację odlatującego samolotu. Lot o